Orliki 2012

Rzadko piszę tu o polityce. Może więc dziwić, że za temat obrałem nie zamach na prezydenta, czy list otwarty w “Rzeczpospolitej”, a coś tak błahego, jak gminne boiska budowane w ramach projektu “Orlik 2012”. Mam jednak wrażenie, że entuzjazm towarzyszący temu przedsięwzięciu jest stanowczo przesadzony.

Orlikowe boiska to nie byle kawałek trawy z dwiema bramkami. To pełne przepychu ośrodki z podgrzewaną murawą i szatniami. Spróbujmy pomyśleć, jaki los czeka tak rozbudowane zaplecze? Widzę trzy możliwości. Albo dość szybko zostanie to zdemolowane, przez mniej zdyscyplinowanych użytkowników (tak jak ławki w większości szkół są popisane i odrapane), albo też po jakimś czasie minie podniecenie nową zdobyczą i “superwypasione” boisko spowszednieje, nikt nie będzie płacił za jego utrzymanie, aż w końcu zarośnie i odejdzie w zapomnienie - przyczynek do tego już się gdzieś zdarzył - w szatni nie ma wody, bo nikt nie chce na nią łożyć. Jest i trzecia alternatywa niosąca ratunek orlikowi. Być może ktoś ważny zaopiekuje się nim, tak jak kortami tenisowymi na Biskupinie we Wrocławiu. Dość szybko jednak będzie uzurpował sobie prawo do pobierania opłat za wstęp na obiekt (w końcu nie robi tego charytatywnie), a co za tym idzie boisko przestanie być szansą rozwoju sportowego dla najbiedniejszych.

Skoro już zaprzęgliśmy nasze umysły do przebrnięcia przez poprzedni akapit, to siłą rozpędu spróbujmy się zastanowić, czemu zdecydowano się na budowę pełnych przepychu i przesady obiektów, zamiast prostych, acz użytecznych kawałków równej trawy za niewielką część wydanego miliona. Czy naprawdę dzieciaki potrzebują ogrzewanej murawy? Widzę dwa możliwe powody. Po pierwsze na takim ordynarnym boisku nie przecina się wstęgi tak samo przyjemnie, co na takim za milion. Chodzi o medialność. O kupowanie czasu antenowego, za pieniądze podatnika. I to większe niż wspominane gdzieś tu z oburzeniem pieniądze za samolot “jakiśtam”. Drugi myśl, która mi się nasuwa (ale jest ona oczywiście błędna i jako absurdalną odrzucam ją od razu) to: “ktoś, kto wydawał decyzje w sprawie orlików (ma znajomego / dostał pieniądze od) budującego takie wypasione podgrzewane murawy, itd.”

Orliki nie są ważne same w sobie. To nie jest znowu tak dużo pieniędzy. Są one jedynie obrazem tendencji polegającej na omamianiu nas czymś, co fajnie wygląda, a jak się przyjrzeć dokładniej, okazuje się być wyrzucaniem pieniędzy w błoto

comments powered by Disqus