Dawno temu w XIV LO
Lekcje religii zostały umieszczone w środku zajęć. Nie było to zgodne z prawem, ale kto by się przejmował takimi szczegółami? Uczniów, którzy na lekcje te nie uczęszczali spotykała stosowna kara. Zamykano ich w getcie zwanym świetlicą. Po co świetlica w liceum – zapyta ktoś bardziej dociekliwy? Ano po to, by zapewnić niewiernym bezpieczeństwo, bo przecież na korytarzu może ich dorwać inkwizycja, a wtedy świat miałby do szkoły słuszne pretensje.
Żarty żartami, a problem robi się nieprzyjemny, gdyż dyrektor podjął już decyzję o umieszczaniu w świetlicy heretyków, którzy akurat nie uczestniczą w lekcji religii i odmawia wszelkiego dialogu, a nauczyciele – częściowo ze strachu przed dyrektorem, a częściowo z wyznaniowej lojalności i braku poczucia konieczności wolności religijnej – wtórują mu w zaganianiu tam różnego rodzaju niewiernych. Pomysł zrodzony w głowie najwyższego władcy czternastego liceum ma charakter ostateczny. Nie da się z nim polemizować, bo przecież to on tu rządzi i trzeba go słuchać! A jakie ma on argumenty na poparcie swojej idei? Żadnych! Twierdzi, że musi nam zapewnić bezpieczeństwo w czasie spędzanym przez nas w szkole, ale nie potrafi się odnieść do faktu, że nikt nie zwraca uwagi na religijnych uczniów będących w tym samym miejscu i w tym samym czasie co my. Tak, podczas gdy my niby trzoda chlewna wyganiani jesteśmy spod bufetowego koryta, oni mogą z niego korzystać do woli, mimo że oficjalnie uczestniczą wtedy pilnie w lekcji katechezy.
Powstaje pytanie, czy dyrektor wierzy w potrzebę zapewnienia nam bezpieczeństwa i nie ma świadomości, jak lekcje religii wyglądają – co świadczyłoby o jego naiwności, czy jest to przejaw złej woli lub nienawiści?
Nie jest to oczywiście wina tylko i wyłącznie dyrektora. Faktycznie to on wydał niemiłe nam rozporządzenie, ale nie on stworzył system pozwalający na kompleksowe i niezgodne z prawem (którym nikt się tu nie zdaje przejmować) prześladowanie niewiernych. Główną winę ponosi polski tradycjonalizm i przywiązanie do kościoła połączone z naprawdę potężnym lobby księży i biskupów. O tym jednak w następnym artykule…