Nuda, panie

Zagłosowałem wczoraj po raz pierwszy w życiu. Ale nie po raz pierwszy wybory mnie interesowały. Pamiętam artykuł o wyborach prezydenckich w “Świerszczyku” w 1995 roku. Jestem w stanie wyłuskać w fałdach mojej pamięci wybory w 1997 i inaugurację rządu Buzka, dość dobrze przypominam sobie wieczór wyborczy w roku 2000 i słynne “gruszki na wierzbie” z 2001, a od Afery Rywina obserwuję politykę dość regularnie. Szczególnie ciekawe były podwójne wybory w 2005 roku ze swoimi spadającymi pluszowymi miśkami, pustymi lodówkami, naprawdę fachową kampanią wyborczą i codziennymi sondażami. Wybory w roku 2007 już nie były takie interesujące, choć pojawiły się debaty (odbywające się zresztą na dość dziwnych warunkach). Jednak nawet wybory parlamentarne sprzed półtora roku były zapierającym dech w piersiach thrillerem, w porównaniu z tymi wczorajszymi.

Zawsze z niecierpliwością oczekiwałem wieczoru wyborczego, podczas którego nastąpi wreszcie podanie przynajmniej przybliżonych wyników. I faktycznie zawsze emitowano trzy konkurencyjne wieczory wyborcze, a w każdym upubliczniano szacunki wynikające z tzw. exit polls. Było tak zawsze, ale nie wczoraj. Nie było wczoraj konkurencji dla programu telewizji publicznej (TVN i Polsat robiły wieczór wyborczy na płatnych kanałach). A w TVP pokazano jedynie exit polls z pięciu miast. Co więcej dziennikarze prowadzący program nie potrafili poprawnie nazwać podawanych przez siebie liczb (pani redaktor nazwała szacunkowe liczby głosów na poszczególnych kandydatów “wynikami rzeczywistymi”, co jeszcze było potwierdzone przez fakt niezaokrąglenia liczb - a z drugiej strony niemożliwe, by o 22:20 znano dokładne wyniki). Doszło więc do tego, że gdy redaktor Kraśko poprosił ekspertów o skomentowanie wyników sondaży, ci oświadczyli, że nie widzą żadnych sensownych danych, na których można by oprzeć swój komentarz, zaczęli na antenie kpić z przygotowania TVP i instytutu badawczego do sytuacji, a następnie stwierdzili, że przydałoby się obejrzeć jakąś inną telewizję (na przykład TVN 24) by zobaczyć sondażowe wyniki.

Zaraz potem i ja odwiedziłem stronę internetową TVN 24. I zawiodłem się raz jeszcze. Wyniki tam podane były oparte na sondażu przeprowadzonym w całej Polsce, ale był to sondaż telefoniczny (nie umywającego się do tego przeprowadzanego przy drzwiach urzędów wyborczych). Podobnie żadne sensowne dane nie pojawiły się na stronie gazeta.pl, ani rp.pl. Poszedłem więc spać nie mając wyobrażenia o wynikach wyborów - jak zauważyli eksperci z PAN-u, nikt nie jest w stanie wyrobić sobie zdania na temat skali zwycięstwa lub porażki bez znajomości danych. W takiej sytuacji najlepiej, jak to mówił wczoraj Tusk, dać mediom żółtą kartkę, i nacisnąć czerwony przycisk na pilocie.

comments powered by Disqus