Robimy postępy!

Czytam od kilku dni książkę o Ronaldzie Reaganie. Jest tam opisany wątek gazociągu, który miał łączyć Związek Sowiecki z zachodnią Europą. Amerykański prezydent próbował namówić Francję i Anglię do zrezygnowania z budowy. Niestety zaniechanie jej uderzyłoby bardzo w interesy wielu liczących się przedsiębiorstw. Dla Reagana nie kupowanie sowieckiego gazu miało być ciosem wymierzonym w będącą wtedy w tarapatach gospodarkę ZSRS, ale przedstawiał też inne argumenty. Ostrzegał Europejczyków przed uzależnieniem się od gazu z Rosji, który może być w przyszłości formą sowieckiego szantażu.

Gdy spojrzymy na ostatnie wydarzenia na Ukrainie, zauważymy, że Reagan doskonale przewidział skutki wiązania swojego bezpieczeństwa energetycznego z Rosją. Nie ma już Związku Sowieckiego, ale sowiecki szantaż energetyczny jest coraz bardziej aktualny. W latach osiemdziesiątych nie było możliwości energetycznego uniezależnienia Ukrainy od Rosji. Także Polska była naturalnym jej zakładnikiem, lecz Niemcy tak jak wtedy dalej dobrowolnie idą w stronę całkowitego uzależnienia - budują gazociąg północny

Działania bogacącej się na surowcach Rosji wydają się jasne. Za pomocą różnych środków pokazuje ona wszystkim swoim wrogom, kto rządzi. Najpierw internetowy atak na Estonię. Potem podobny na Gruzję, którą ostatecznie zaatakowała czysto militarnie i do dzisiaj okupuje. Teraz przyszła kolej na Ukrainę. Kreml nie zacznie wojny ze wszystkimi swoimi wrogami (a może lepszą nazwą jest “szkodnikami”, gdyż nie jesteśmy dla potężnego kraju poważnym zagrożeniem), wojna taka zostałaby może zauważona przez Europę, a Stany Zjednoczone niemal na pewno podjęłyby jakieś działania. Zastosowano dużo skuteczniejszą taktykę - wyniszczanie szkodników po jednym. Bo pies z kulawą nogą nie pofatyguje się pomóc marznącej Ukrainie, a szef Komisji Europejskiej zacznie krzyczeć, gdy zauważy, że gaz z ukraińskiej rury do niego nie dopływa. Nikt z “cywilizowanych polityków” nie pojedzie do Gruzji, by przypadkiem nie urazić “naszego partnera w Moskwie”.

Dlatego bardzo ucieszyłem się, gdy w TVN-owskich “Faktach” zobaczyłem premiera Tuska, który oświadczył, że jego zdaniem Rosja straciła dużo na wiarygodności. Tylko czemu niemal 30 lat po Reaganie?

comments powered by Disqus